Naruto rozpakowywał najbliżej stojące pudło, w którym
znajdowały się książki. To zajęcie skutecznie zajmowało ciało, niestety nie
umysł. Blondyn błądził myślami do czasów spędzonych w Konosze, o swojej
przeprowadzce oraz o Hinacie. Nie rozumiał jej decyzji. Przecież jeszcze przed
zakończeniem roku zarzekała się, że chce chodzić na uczelnię jak najbliżej
swojego domu. Co popchnęło ją do tak radykalnej zmiany planów? Na dodatek ten
smutek dostrzegalny tylko i wyłącznie w jej białych oczach. Naruto zdał sobie w
tamtej chwili, że to był pierwszy raz od lat gdy tak długo wpatrywał się w
ciemnowłosą.
-Grrr!! Daj
spokój!! Są poważniejsze sprawy o których należy myśleć!
Potargał swoją blond czuprynę, po czym wrócił do układania
książek na półce. Sądził, że wyprowadzając się nie spotka już swoich przyjaciół
z Konohy, a tu proszę! Taka niespodzianka! Z tą świadomością czuł się jakoś
lepiej. Miał obok siebie chociaż jedną znajomą twarz, co dodawało mu otuchy. Nagle
jego uszu dobiegł dźwięk komórki. Szybko pochwycił telefon z szafki i wcisną
zieloną słuchawkę.
-Halo?
-No cześć młotku –
blondyn usłyszał bardzo dobrze znajomy głos.
-Siema Sasuke geju.
-Już nie powiem kto
tu lubi w dupę.
-Znowu jakieś twoje
homo zabawy?
-Dobra, pierdol
się. Nie dzwonię, żeby się kłócić.
-Ooo! To coś
nowego. O co chodzi?
-Mam prośbę –
zaczął Sasuke.
Ciisza.
-Łaskawie powiesz o
co chodzi czy nadal każesz mi czekać? Na szczęście dzwonisz na swój koszt!
-Nie. Na twój.
-Ty chuju!!
Biednego, uczciwego obywatela kraju okradasz?!
Naruto usłyszał prychnięcie.
-Uczciwego? Chyba
ci się coś pomieszało. Zdążyłeś wszystkie klepki pogubić w tym wygwizdowie?
-Może pogubiłem,
może nie. Gadaj o co chodzi?!
-No dobra. Załatw
mi prace i dach nad głową w tej swojej mieścinie. Przyjeżdżam.
~~~~
Hinata siedziała na łóżku oparta o ścianę. Wpatrywała się w przestrzeń, niczego nie dostrzegając. Wciąż myślała o wydarzeniach dzisiejszego dnia i nie mogła w to uwierzyć. Chcę wrócić do domu! Tak bardzo chcę wrócić! Nie mogła się jednak wycofać. Postawiła krok więc musiała iść na przód. Tylko gdzie ją to zaprowadzi? Na odpowiedź musiała poczekać. To czekanie mnie zabije! Jego obecność tu na pewno mnie zabije… Na dodatek dzisiejszy zastrzyk adrenaliny przyprawił ją o kolejne zmartwienia. Bała się jak nigdy. W tym mieście nie czuła się bezpiecznie. Rozmyślenia Hinaty przerwało pukanie. Dziewczyna drgnęła. Kto mógł dobijać się do niej o tej godzinie? Przełknęła ślinę i ostrożnie zbliżyła się do drzwi . Może udawać że jej tu nie ma? przemknęło jej przez myśl.
-Wiem, że się dziś
wprowadziłaś, więc nie udawaj, że Cię
nie ma!
Hinata zamarła. Co za
natręt! A jeśli to znowu jest jakiś psychol? To akurat nie było uprzejme
głuuupia! skarciła się w myślach, ale nadal nie otwierała.
-W takim razie złapię Cię jutro na korytarzu,
albo włamię się do twojego pokoju!
Na te słowa ciemnowłosej serce zaczęło bić jak oszalałe.
Ręce zaczęły jej drżeć. Przekręciła kluczyk i uchyliła drzwi. Spojrzała przez
szczelinę. W progu stał chłopak o głowę wyższy od ciemnowłosej. Miał brązowe
włosy, które opadały na jego lewe oko. Odziany był tylko w szlafrok, chyba.
Dziewczyna wpatrywała się w przybysza z niekrytym przerażeniem. Skąd on się tu wziął? Jakby odczytując
myśli dziewczyny, chłopak odezwał się :
-Jestem Utakata i
mieszkam w pokoju naprzeciwko – mówiąc to wskazał na drzwi za sobą.- I wcale
nie jestem aż taki straszny.
Z tonu jego głosu wywnioskowała, że był urażony. Starając
się przezwyciężyć lęk, białooka otworzyła drzwi i odezwała się słabym głosem:
-Jestem Hinata
Hyuga .
Chłopak spojrzał na nią i stwierdził z nie małym podziwem,
że dziewczyna jest śliczna. Jednak jej przerażone spojrzenie zupełnie psuło ten
efekt.
-Wszystko w
porządku? – zagaił brunet z nieukrywaną troską w głosie.
-Powiedzmy –
odparła, wpatrując się w swoje stopy.
Utakata poczuł się winny odnośnie swojego nachalnego
zachowania. Jednak był tu już na tyle długo, że samotność zaczęła mu
doskwierać.
-Jak mogę w czymś
pomóc to mów, chętnie cię wysłucham.
Pod wpływem słów chłopaka coś w Hinacie pękło. Z oczu
popłynęły łzy. Opadła bezwładnie na podłogę i zaczęła łkać. Zszokowany brunet
na początku nie wiedział co się dzieje. Po chwili jednak ukucnął przy
dziewczynie i delikatnie podniósł ją, prowadząc z powrotem do jej pokoju. Tam
usadził ją na łóżku, a sam usiadł na krześle stojącym przy biurku. Trwało to
kilkadziesiąt dobrych minut, zanim Hinata się uspokoiła.
-Przepraszam.
Jestem skończoną idiotką. Przy..przyszedłeś tu zapoznać się z lokatorem, a ja
tak po prostu się rozbeczałam!
-Spokojnie. Nie
czuję się tym faktem urażony. Tylko.. zastanawiam się co takiego się stało, że
wylewasz przez to, aż tyle łez.
Utakata wzbudził w Hinacie zaufanie, dlatego też nie
zawahała się opowiedzieć mu tego, co leżało jej na sercu. Potrzebowała wyżalić
się komuś i oto nadarzyła się okazja. Chłopak słuchał z uwagą i starał się nie
przerywać rozmówczyni. Gdy w końcu ciemnowłosa wypowiedziała ostatnie słowo,
odetchnęła z ulgą. Czuła się tak jakby ogromny kamień spadł jej z serca. Teraz
nieśmiało zerkała w stronę niedawno poznanego lokatora. Ten tylko przeciągnął
się, po czym zaczął wygłaszać swoją opinię:
-Te zbiry to jakieś
zwykłe chuu… - nie dokończył. Nie chciał przeklinać przy dziewczynie. - Nie
powinnaś zapuszczać się sama nie wiadomo gdzie! Przecież nawet nie znasz tego
miasta! Eh!
Hyuga poczuła się jakby dostawała reprymendę od własnej
matki. Uśmiechnęła się. Jednak jej towarzysz wcale nie myślał o niej jak o
swojej ukochanej córeczce. Z takim ciałem
i ładną buzią to nawet zwykłe wyjście do sklepu może być niebezpieczne. Cud, że
jeszcze żyje!
Na moment zapadła cisza. Teraz było trzeba poruszyć o wiele
trudniejszą kwestię. Utakata popatrzył w sufit i westchną ciężko. Nieśmiałość
tej dziewczyny była wręcz chorobliwa.
-Biedny Naruto – powiedział
wreszcie. Hinata spojrzała na niego z niedowierzaniem. - Gdybym był na jego
miejscu wolałbym wiedzieć, że istnieje gdzieś na świecie, a nawet lepiej, bo
tak blisko mnie osoba, która kocha kogoś takiego jak ja przez długi czas.
Ucieszyłbym się słysząc takie wyznanie. A kto wie? Może bym je nawet
zaakceptował.
Po tych słowach uśmiechnął się tajemniczo do ciemnowłosej. Ten cały Naruto musi być niezwykle głupi,
albo ta cała Sakura to ósmy cud świata. Z zamyślenia wyrwał go smutny szept
białookiej:
-Ale on kocha
Sakurę.
-I co z tego?-
chłopak wzruszył ramionami. - Czy to w jakikolwiek sposób wpływa na twoją
miłość do niego? Nie wydaje mi się. To są jego odczucia nie twoje. Możesz
kochać go jak dotychczas bo to, że on kocha Sakurę wcale ci tego nie zabrania.
Możesz bez przeszkód wyznać mu co czujesz. I skończ z tym całym „jest już za
późno” bo żal duu.. znaczy siedzenie ściska.
Hinata wpatrywała się w niego osłupiała. Teraz wszystko
stało się dla niej jasne. Odpowiedź, której tak długo szukała, okazała się być
na wyciągnięcie ręki
- Dobra na mnie już
czas. Jak coś to wiesz gdzie szukać ramienia do wypłakania. Dobranoc i trzymaj
się - Utakata niezdarnie wstał ze swojego siedziska po czym ruszył w stronę
drzwi. Gdy już dotykał klamki jego uszu dobiegł głos dziewczyny:
-Dziękuję. Naprawdę
nie wiem jak ci się odwdzięczę.
-Nie musisz
główkować. Po prostu się we mnie zakochaj.
Po tych słowach zostawił zdezorientowaną Hyugę w pokoju.
~~~~
Sasuke bawił się swoim telefonem, przerzucając go z jednej ręki do drugiej. Nareszcie był w stanie podjąć decyzję, która zaprzątała mu myśli już od kilku lat. Wszystko dzięki Naruto. Mimowolnie uśmiechnął się na wspomnienie ich niedawnej rozmowy.
-Że jak to kurwa przyjeżdżasz?! – usłyszał zszokowany
głos przyjaciela.
-No, tak po prostu- odparł Sasuke,
wzruszając ramionami.
-Czy ciebie już kompletnie pojebało?! Co to
w ogóle za pomysł?!
-Nie twój zasrany interes. Pomożesz, czy
nie?
-Nie, bo nawet nie wiem co ci się roi w tej gejowskiej
głowie. Jeszcze zechcesz mnie wydupczyć.
-Spierdalaj! Prędzej bym się zastrzelił.
-Więc gadaj o co chodzi! – głos Naruta stał
się poważny.
-To nie jest rozmowa na telefon – uciął krótko
ciemnowłosy. - To jak?
-Eh! Co ja z tobą mam?! Cholera! Dobra,
pomogę. Tylko jak przyjedziesz to wszystko mi wyśpiewasz! Już ja się o to
postaram.
-Będziesz mnie łapał za jaja? Wiedziałem, że
jesteś homo!
-Wal się! Lepiej mi powiedz kiedy zamierzasz
przywieźć swoje dupsko.
-Tylko utwierdzasz mnie w moim przekonaniu. Chyba
zainwestuję w pas cnoty.
-No kurwa mać! Skończ z tym wreszcie pedale
i powiedz kiedy przyjeżdżasz.
-Jutro.
-Gdzie ci się tak spieszy? No nic. Niech ci
będzie.
-Skończ biadolić! Będę dzwonić. Nara młotku.
-Nara.
Niechętnie wstał z fotela i wziął walizkę, do której zaczął
pakować swoje ciuchy. Nie ma co zwlekać. Jak tylko usłyszał od Naruta, że ten
chce się przeprowadzić, narodziła się w nim myśl, aby wyjechać razem z nim.
Jednak nie był na tyle zdecydowany i przyjaciel zrobił krok jako pierwszy.
Teraz on zamierzał wziąć życie we własne ręce i naprawić to, co do tej pory
było mu obojętne. Rzeczy nie miał za wiele, większość niepotrzebnych zamierzał
wyrzucić, a resztę oddać. Wziął jedno z pudeł i skierował się do wyjścia.
Zamierzał zostawić je przy koszu na zewnątrz. Idąc z kartonem w rękach usłyszał
znajomy głos:
-Saskuke!
W jego kierunku biegła Sakura. Tylko nie to! pomyślał wywracając oczami. Od podstawówki latała za
nim jak kot z pęcherzem. Wcale mu to nie schlebiało.
-Co robisz? –
zapytała, przyglądając się mu z zaciekawieniem.
-Przeprowadzam –
odparł zjadliwie, stawiając pudło przy koszu.
-Będziesz teraz
mieszkał na podwórku? Hahaha .
Głupota tej dziewczyny
chyba nigdy się nie zmieni. Sasuke popatrzył na nią jak na idiotkę i ruszył
w kierunku domu. Nie zamierzał wdawać się z nią w konwersację. Głowę zaprzątała
mu tylko jedna myśl, jak Naruto mógł zakochać się w tym czymś?
-Ach! Znowu mnie
ignorujesz. Jesteś taki tajemniczy! Dałbyś spokój, o co chodzi z tą całą
przeprowadzką?
-Nie twój interes -
rzekł, nie zaszczycając różowowłosej
spojrzeniem.
-Zawsze jesteś
wobec mnie oschły! Co ci szkodzi powiedzieć? – powiedziała z nadąsaną miną.
-Cholera! Już nawet
spokojnie do przyjaciela wyjechać nie mogę, bo się czepiają! Jesteś naprawdę
irytująca .
Po tych sowach Sasuke wszedł do swojego mieszkania i
zatrzasną drzwi.
~~~~
Sakura stała wpatrzona w miejsce gdzie niedawno stał ciemnowłosy. Jej mina wyrażała szok i niedowierzanie. Sasuke wyjeżdża. Przeprowadza się, a ona nie wie gdzie. Osoba, którą kochała chciała opuścić Konohę bez niej. Nie, na to nie może pozwolić. Już ja coś wymyślę! pomyślała, wspominając swoją rozmowę z chłopakiem. Mówił, że wyjeżdża do przyjaciela. Tylko kim był ten przyjaciel? Praktycznie nikt za nim nie przepadał. Jedynie Naruto potrafił się z nim dogadywać. Bingo! Sakura uśmiechnęła się do siebie. Nie myśląc wiele wyjęła telefon i wybrała interesujący ją numer. Nie musiała długo czekać, bo już po drugim sygnale usłyszała znajomy głos:
-Znowu chcesz
zawracać mi dupę, Sasuke pedale?!
-Cze..cześć Naruto
– wyjąkała zielonooka. Nigdy nie lubiła tych jego głupich odzywek. Jednak
dobrze trafiła. Jej ukochany kontaktował się z blondynem.
-Sa..Sakura? –
usłyszała zakłopotany głos chłopaka. – Przepraszam, miałem ciężki dzień.
-Nic nie szkodzi. Dzwonię
od tak, zapytać się jak tam przeprowadzka i w ogóle?
-W porządku. Już
prawie skończyłem. Jutro zamierzam trochę pozwiedzać, bo dzisiaj nie było
okazji.
-O to świetnie! –
rzekła Sakura.
Czas wcielić w życie swój plan, pomyślała, odzywając się niepewnie:
-Naruto? Jak zwie
się to miasto, do którego się przeprowadziłeś? Wiesz, jakoś nie byłam w stanie
sobie przypomnieć.
-Yumegakure.
Okolica piękna, ale nie wszędzie. Jednak nic nie zastąpi Konohy.
-To super. Cieszę
się, że ci się tam podoba. Dobra, nie będę zawracać ci głowy. Kończ
rozpakowywanie i trzymaj się.
-Cieszę się, że
zadzwoniłaś.
-Nie ma sprawy, to
nic takiego. Na razie.
-Um. Cześć.
Sakura przerwała połączenie, uśmiechając się w duchu. To wszystko jasne. Czas szykować się do
wyjazdu.
------------------------------------------------------------
Powoli przybywa bohaterów.
Co planuje Sasuke? Czy nasz blondyn znalazł rywala?
I czy Sakura namiesza w stosunkach Hinaty i Naruta?
Czas pokaże.
Na dziś to tyle. Coraz zabawniej pisze mi się to
opowiadanie.
A z weną bywa różnie. Raz jest raz jej nie ma. Gorzej
niezdecydowana niż ja xD