poniedziałek, 23 marca 2015

ROZDZIAŁ 3

Promienie słońca okryły śpiącą dziewczynę swoim blaskiem i ciepłem. Hinata obróciła się i niechętnie otworzyła oczy. Dzień zapowiadał się obiecująco. Niebo kusiło błękitem, co na kończący się wrzesień było dość niespotykanym zjawiskiem. Ciemnowłosa wstała z łóżka, witając nowy dzień z uśmiechem na twarzy. Wszystkie, wczorajsze obawy i smutki gdzieś z niej uleciały. Czuła się wspaniale i najwidoczniej pogoda chciała to odzwierciedlić. Przebrała się w czarne spodnie i fiołkową, luźną bluzkę. Zeszła na dół gdzie znajdowała się stołówka i kuchnia. Na śniadanie postanowiła zjeść płatki i tak też zrobiła. Usiadła przy najbliższym stoliku i zabrała się za jedzenie.
   -Ranny z ciebie ptaszek, nie ma co! – usłyszawszy to mimowolnie drgnęła. Spojrzała w górę. Naprzeciwko niej stał Utakata z lekkim uśmiechem na twarzy.
   -Cześć. Nie zauważyłam cię! – rzekła Hinata. – Wybacz.
   -Spoko. Ale nie uwierzę, że te wióry są aż tak smaczne, że nie dostrzegasz nic oprócz nich.
   -Wcale nie są takie złe – odparła z nieco nadąsaną miną.
   -Dobra, tylko nie każ mi ich jeść – mówiąc to poklepał ciemnowłosą po głowie i udał się po coś do kuchni. Gdy wrócił z kilkoma kanapkami i sokiem, przysiadł się do dziewczyny i zaczął rozmowę.
   -Jakieś plany na dzisiaj?
   -Czy ja wiem? Jeszcze się nie zastanawiałam.
   -To może znowu zabarykadujesz się w pokoju?
   -Nie. Na pewno nie. Dzień jest zbyt piękny – mówiąc to dziewczyna uśmiechnęła się nieznacznie.
Utakata zauważył zmianę jaka zaszła w dziewczynie. Nie wyglądała już jak wystraszony kotek. Jej oczy błyszczały i niebyło znać w nich wczorajszego bólu i smutku. Wyglądała ślicznie.
   -Co takiego jest w tym całym Naruto, że się w nim zakochałaś? – zapytał, uważnie obserwując białooką.
Hinata zakrztusiła się i zaczęła gwałtownie kaszleć. Nie spodziewała się usłyszeć takiego pytania.
   -Spokojnie. Przecież nie mówię, że kogoś zabiłem!
   -Słucham? –wykrztusiła z siebie ciemnowłosa.
   -Zareagowałaś tak jakbym na serio kogoś ukatrupił.
   -A jak ty byś się zachował, jakby ktoś znienacka zadał ci takie pytanie?!
   -Dobra, dobra. Sorry. Nie chcesz nie musisz mówić.
Zapadła cisza. Jedli nie odzywając się do siebie.
   -A czy musi coś być? – odezwała się Hinata, przerywając ciszę.
Na początku Utakata nie zrozumiał o co jej chodzi. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że dziewczyna postanowiła odpowiedzieć na jego pytanie. Wpatrywał się w nią z nieskrywanym zaciekawieniem.
   -Nikt nigdy nie nazwał go przystojnym – kontynuowała ciemnowłosa. - Uważano go za głupka i kłopotliwą osobę. W moich oczach zaś maluje się on w trochę inny sposób. Zakochałam się w nim. To było jak grom z jasnego nieba. Kocham go tak po prostu, bez jakiegoś większego powodu. Kocham za jego wady i zalety. Za to co robi, i że istnieje. Każda sekunda spędzona z nim, każda minuta patrzenia na niego jest dla mnie cennym skarbem. Miłość to zadziwiające uczucie. Stawia twoje całe życie do góry nogami. Gdybym jednak mogła cofnąć czas na pewno znów bym się w nim zakochała.
No to po ptakach pomyślał brunet. Widać było, że jest w nim cholernie zakochana. Jej miłość jest taka niewinna i czysta. Chciałbym, aby kiedyś ktoś mnie tak pokochał jak ona kocha jego.
   -Pewnie chcesz pozwiedzać – rzekł po pewnym czasie, zmieniając temat. – A znając ciebie znowu byś się w coś wplątała. Dlatego zostanę twoim przewodnikiem. Oczywiście jeśli chcesz.
   -Bardzo chętnie skorzystam z twojej propozycji – odparła Hinata delikatnie się uśmiechając.
Była zdziwiona tym jak łatwo przychodziła jej rozmowa z Utakatą. Miała wrażenie, że zna go od lat. Po skończonym posiłku rozeszli się do swoich pokoi. Hinata musiała dokończyć rozpakowywanie dlatego też umówiła się z brunetem na popołudnie. Zapowiadał się naprawdę wspaniały dzień.

~~*~~

Blondyn wstał dziś o wiele później niż planował. Zamierzał skończyć rozpakowywanie przed przyjazdem Sasuke, ale najwidoczniej los chciał inaczej.
    -Kuźwa – powiedział , spoglądając na zegarek.
Dochodziła druga. Naruto wygramolił się z łóżka i chwyć swój telefon. Miał dwa nieodebrane połączenia i jedną wiadomość, którą natychmiast odczytał.
   
„Odebrałbyś cepie! Będę o 16. Wyjdź na przystanek.”

Cholera! Nie jestem twoim przydupasem, żebyś mi rozkazywał pomyślał rzucając komórkę na łóżko. Chcąc nie chcąc zabrał się za rutynowe czynność. Po zjedzeniu "śniadania" zaczął układać na półkach i wkładać do szaf pozostałe rzeczy. Uwinął się z tym dość szybko. Do przyjazdu przyjaciela została niecała godzina. Naruto postanowił wyjść wcześniej, aby móc trochę pospacerować i nacieszyć się ładną pogodą. Wybrał dłuższą drogę na przystanek. Szedł rozmyślając o tym, co tak wszystkich naszło na przeprowadzki. Najpierw Hinata, teraz Sasuke. Bijąc się z myślami nie zauważył nadchodzących ludzi z przeciwka i uderzył ramieniem jednego z nich.
   -Przepraszam – rzekł od niechcenia.
   -Naruto! – usłyszał znajomy głos.
Odwrócił się. Kilka kroków przed nim stała Hinata w towarzystwie jakiegoś chłopaka. To on był ofiarą jego nieuwagi.
   -Cześć Hinata. Nie spodziewałem się, spotkać cię tutaj.
   -Postanowiłam trochę pozwiedzać – mówiąc to na jej twarzy zagościł delikatny rumieniec tak dobrze znany blondynowi.
   -Pogoda jest do tego idealna – odparł, uśmiechając się mimowolnie.
   -Flirtujcie sobie do woli. Wcale mnie tu nie ma.
Na te słowa ciemnowłosa zrobiła się cała czerwona. Niebieskooki też poczuł się zakłopotany. Tylko skąd brało się to dziwne uczucie?
   -Przepraszam! – powiedziała Hinata, przypominając sobie o swoim towarzyszu. – Utakata poznaj Naruto. Naruto to Utakata mój lokator z naprzeciwka.
   -Miło mi – odezwał się blondyn grobowym tonem.
   -Mnie również.
Nastała niezręczna cisza. Naruto wpatrywał się w swoje buty. Jakoś ten cały Utakata nie przypadł mu do gustu.
   -Na mnie już czas. Nie będę wam przeszkadzać – odezwał się w końcu niebieskooki.
   -To nie tak jak myślisz! Wcale nie przeszkadzasz! – rzekła natychmiast Hinata.
Po tych słowach delikatny uśmiech zagościł na twarzy blondyna.
   - Muszę odebrać kogoś z przystanku. Jak się spóźnię to pewnie mnie zabije.
   -Rozumiem. W takim razie już cię nie zatrzymuję – odparła Hinata z ledwie dosłyszalnym smutkiem w głosie.
   -Do zobaczenia i uważaj na siebie – powiedział Naruto, ruszając w dalszą drogę.
   -Musisz być straszną niezdarą – rzekł Utakata.
   -Hej! To było nieuprzejme –ciemnowłosa zrobiła nadąsaną minę.
   -Mów co chcesz, ale w twoim towarzystwie nie czuję się bezpiecznie – zaczął brunet teatralnym tonem. – Jeszcze ktoś zechce mnie wykorzystać seksualnie i kto mnie wtedy uratuje?
   -Hahahahaha co to miało niby znaczyć?
Naruto po raz pierwszy usłyszał tak głośny śmiech Hinaty. Odwrócił się na chwilę, po czym powrócił do swojego marszu. Poczuł ukucie zazdrości. Znał ją już tyle lat, a właśnie tu, w tym mieście okazuje się, że praktycznie nic o niej nie wie. Cholera! Popadasz w paranoje! Na przystanek dotarł pięć minut przed szesnastą. Usiadł na pobliskiej ławce i czekał. Autobus jak zwykle się spóźnił.
   -Siema młotku!
Głos Sasuke sprowadził go na ziemię.
   -Cześć geju.
   -Goń się! Lepiej powiedz mi gdzie będę mieszkać.
   -Jak na razie u mnie. Potem się zobaczy.
   -Z tobą pod jednym dachem? Bosko – rzekł Sasuke z niechęcią w głosie.
   -Jak się nie podoba to won! Nie ja się wpraszałem.
   -Ho ho! Chyba ktoś tu jest nie w humorze. Stało się coś?
   -Nic się nie stało. Lepiej zbieraj manatki i w drogę – mówiąc to Naruto wstał z ławki i ruszył przed siebie. Sasuke poszedł za nim. Wyczuł, że coś jest nie tak.
   -Gadaj co się dzieje!
   -Daj spokój! Nic się nie dzieje! Wszystko jest w porządku.
   -Właśnie widzę…

~~*~~

Hinata siedział na łóżko, czytając książkę. Dzień był wspaniały. Na dodatek spotkała Naruto. Uśmiechnęła się na tą myśl. Ciekawe kto do niego przyjechał. Lekkie ukucie niepokoju zagościło w sercu dziewczyny. Za bardzo się wszystkim przejmujesz, głupia! Może to jego wujek. Nie ma po co martwić się na zapas. Próbowała się pocieszyć jednak uczucie niepewność nie zniknęło. Z zamyślenia wyrwało ją pukanie do drzwi.
   -Proszę – rzekła, odkładając książkę.
Hinata ledwie zdążyła podnieść się z łóżka , a już ktoś rzucił się jej na szyje.
   -Dowiedziałam się w portierni, że tutaj jesteś. Tak się cieszę!
Ciemnowłosą zamurowało. Nie spodziewała się takiego gościa. 
   -Ja też się cieszę, że cię widzę Sakura.

----------------------------------------------------
Wybaczcie, że dodałam 3 rozdział tak późno, ale ostatnio mam urwanie głowy! 
Chcę Wam też bardzo podziękować! 
Dziękuję za Wasze komentarze i oczywiście za to, że czytacie moje wypociny!
Tak bardzo bardzo, baaardzo dziękuję!! 
Jestem naprawdę szczęśliwa :)
Awwwwww!!! Jesteście kochani <3


Do zobaczenia w rozdziale 4 :D

środa, 18 lutego 2015

ROZDZIAŁ 2

Naruto rozpakowywał najbliżej stojące pudło, w którym znajdowały się książki. To zajęcie skutecznie zajmowało ciało, niestety nie umysł. Blondyn błądził myślami do czasów spędzonych w Konosze, o swojej przeprowadzce oraz o Hinacie. Nie rozumiał jej decyzji. Przecież jeszcze przed zakończeniem roku zarzekała się, że chce chodzić na uczelnię jak najbliżej swojego domu. Co popchnęło ją do tak radykalnej zmiany planów? Na dodatek ten smutek dostrzegalny tylko i wyłącznie w jej białych oczach. Naruto zdał sobie w tamtej chwili, że to był pierwszy raz od lat gdy tak długo wpatrywał się w ciemnowłosą.
   -Grrr!! Daj spokój!! Są poważniejsze sprawy o których należy myśleć!
Potargał swoją blond czuprynę, po czym wrócił do układania książek na półce. Sądził, że wyprowadzając się nie spotka już swoich przyjaciół z Konohy, a tu proszę! Taka niespodzianka! Z tą świadomością czuł się jakoś lepiej. Miał obok siebie chociaż jedną znajomą twarz, co dodawało mu otuchy. Nagle jego uszu dobiegł dźwięk komórki. Szybko pochwycił telefon z szafki i wcisną zieloną słuchawkę.
   -Halo?
   -No cześć młotku – blondyn usłyszał bardzo dobrze znajomy głos.
   -Siema Sasuke geju.
   -Już nie powiem kto tu lubi w dupę.
   -Znowu jakieś twoje homo zabawy?
   -Dobra, pierdol się. Nie dzwonię, żeby się kłócić.
   -Ooo! To coś nowego. O co chodzi?
   -Mam prośbę – zaczął Sasuke.
Ciisza.
   -Łaskawie powiesz o co chodzi czy nadal każesz mi czekać? Na szczęście dzwonisz na swój koszt!
   -Nie. Na twój.
   -Ty chuju!! Biednego, uczciwego obywatela kraju okradasz?!
Naruto usłyszał prychnięcie.
   -Uczciwego? Chyba ci się coś pomieszało. Zdążyłeś wszystkie klepki pogubić w tym wygwizdowie?
   -Może pogubiłem, może nie. Gadaj o co chodzi?!
   -No dobra. Załatw mi prace i dach nad głową w tej swojej mieścinie. Przyjeżdżam.

~~~~

Hinata siedziała na łóżku oparta o ścianę. Wpatrywała się w przestrzeń, niczego nie dostrzegając. Wciąż myślała o wydarzeniach dzisiejszego dnia i nie mogła w to uwierzyć. Chcę wrócić do domu! Tak bardzo chcę wrócić! Nie mogła się jednak wycofać. Postawiła krok więc musiała iść na przód. Tylko gdzie ją to zaprowadzi? Na odpowiedź musiała poczekać. To czekanie mnie zabije! Jego obecność tu na pewno mnie zabije… Na dodatek dzisiejszy zastrzyk adrenaliny przyprawił ją o kolejne zmartwienia. Bała się jak nigdy. W tym mieście nie czuła się bezpiecznie. Rozmyślenia Hinaty przerwało pukanie. Dziewczyna drgnęła. Kto mógł dobijać się do niej o tej godzinie? Przełknęła ślinę i ostrożnie zbliżyła się do drzwi . Może udawać że jej tu nie ma? przemknęło jej przez myśl.
   -Wiem, że się dziś wprowadziłaś, więc nie udawaj, że  Cię nie ma!
Hinata zamarła. Co za natręt! A jeśli to znowu jest jakiś psychol? To akurat nie było uprzejme głuuupia! skarciła się w myślach, ale nadal nie otwierała.
   -W takim razie złapię Cię jutro na korytarzu, albo włamię się do twojego pokoju!
Na te słowa ciemnowłosej serce zaczęło bić jak oszalałe. Ręce zaczęły jej drżeć. Przekręciła kluczyk i uchyliła drzwi. Spojrzała przez szczelinę. W progu stał chłopak o głowę wyższy od ciemnowłosej. Miał brązowe włosy, które opadały na jego lewe oko. Odziany był tylko w szlafrok, chyba. Dziewczyna wpatrywała się w przybysza z niekrytym przerażeniem. Skąd on się tu wziął? Jakby odczytując myśli dziewczyny, chłopak odezwał się :
   -Jestem Utakata i mieszkam w pokoju naprzeciwko – mówiąc to wskazał na drzwi za sobą.- I wcale nie jestem aż taki straszny.
Z tonu jego głosu wywnioskowała, że był urażony. Starając się przezwyciężyć lęk, białooka otworzyła drzwi i odezwała się słabym głosem:
   -Jestem Hinata Hyuga .
Chłopak spojrzał na nią i stwierdził z nie małym podziwem, że dziewczyna jest śliczna. Jednak jej przerażone spojrzenie zupełnie psuło ten efekt.
   -Wszystko w porządku? – zagaił brunet z nieukrywaną troską w głosie.
   -Powiedzmy – odparła, wpatrując się w swoje stopy.
Utakata poczuł się winny odnośnie swojego nachalnego zachowania. Jednak był tu już na tyle długo, że samotność zaczęła mu doskwierać.
   -Jak mogę w czymś pomóc to mów, chętnie cię wysłucham.
Pod wpływem słów chłopaka coś w Hinacie pękło. Z oczu popłynęły łzy. Opadła bezwładnie na podłogę i zaczęła łkać. Zszokowany brunet na początku nie wiedział co się dzieje. Po chwili jednak ukucnął przy dziewczynie i delikatnie podniósł ją, prowadząc z powrotem do jej pokoju. Tam usadził ją na łóżku, a sam usiadł na krześle stojącym przy biurku. Trwało to kilkadziesiąt dobrych minut, zanim Hinata się uspokoiła.
   -Przepraszam. Jestem skończoną idiotką. Przy..przyszedłeś tu zapoznać się z lokatorem, a ja tak po prostu się rozbeczałam!
   -Spokojnie. Nie czuję się tym faktem urażony. Tylko.. zastanawiam się co takiego się stało, że wylewasz przez to, aż tyle łez.
Utakata wzbudził w Hinacie zaufanie, dlatego też nie zawahała się opowiedzieć mu tego, co leżało jej na sercu. Potrzebowała wyżalić się komuś i oto nadarzyła się okazja. Chłopak słuchał z uwagą i starał się nie przerywać rozmówczyni. Gdy w końcu ciemnowłosa wypowiedziała ostatnie słowo, odetchnęła z ulgą. Czuła się tak jakby ogromny kamień spadł jej z serca. Teraz nieśmiało zerkała w stronę niedawno poznanego lokatora. Ten tylko przeciągnął się, po czym zaczął wygłaszać swoją opinię:
   -Te zbiry to jakieś zwykłe chuu… - nie dokończył. Nie chciał przeklinać przy dziewczynie. - Nie powinnaś zapuszczać się sama nie wiadomo gdzie! Przecież nawet nie znasz tego miasta! Eh!
Hyuga poczuła się jakby dostawała reprymendę od własnej matki. Uśmiechnęła się. Jednak jej towarzysz wcale nie myślał o niej jak o swojej ukochanej córeczce. Z takim ciałem i ładną buzią to nawet zwykłe wyjście do sklepu może być niebezpieczne. Cud, że jeszcze żyje!
Na moment zapadła cisza. Teraz było trzeba poruszyć o wiele trudniejszą kwestię. Utakata popatrzył w sufit i westchną ciężko. Nieśmiałość tej dziewczyny była wręcz chorobliwa.
   -Biedny Naruto – powiedział wreszcie. Hinata spojrzała na niego z niedowierzaniem. - Gdybym był na jego miejscu wolałbym wiedzieć, że istnieje gdzieś na świecie, a nawet lepiej, bo tak blisko mnie osoba, która kocha kogoś takiego jak ja przez długi czas. Ucieszyłbym się słysząc takie wyznanie. A kto wie? Może bym je nawet zaakceptował.
Po tych słowach uśmiechnął się tajemniczo do ciemnowłosej. Ten cały Naruto musi być niezwykle głupi, albo ta cała Sakura to ósmy cud świata. Z zamyślenia wyrwał go smutny szept białookiej:
   -Ale on kocha Sakurę.
   -I co z tego?- chłopak wzruszył ramionami. - Czy to w jakikolwiek sposób wpływa na twoją miłość do niego? Nie wydaje mi się. To są jego odczucia nie twoje. Możesz kochać go jak dotychczas bo to, że on kocha Sakurę wcale ci tego nie zabrania. Możesz bez przeszkód wyznać mu co czujesz. I skończ z tym całym „jest już za późno” bo żal duu.. znaczy siedzenie ściska.
Hinata wpatrywała się w niego osłupiała. Teraz wszystko stało się dla niej jasne. Odpowiedź, której tak długo szukała, okazała się być na wyciągnięcie ręki
   - Dobra na mnie już czas. Jak coś to wiesz gdzie szukać ramienia do wypłakania. Dobranoc i trzymaj się - Utakata niezdarnie wstał ze swojego siedziska po czym ruszył w stronę drzwi. Gdy już dotykał klamki jego uszu dobiegł głos dziewczyny:
   -Dziękuję. Naprawdę nie wiem jak ci się odwdzięczę.
   -Nie musisz główkować. Po prostu się we mnie zakochaj.
Po tych słowach zostawił zdezorientowaną Hyugę w pokoju.

~~~~

Sasuke bawił się swoim telefonem, przerzucając go z jednej ręki do drugiej. Nareszcie był w stanie podjąć decyzję, która zaprzątała mu myśli już od kilku lat. Wszystko dzięki Naruto. Mimowolnie uśmiechnął się na wspomnienie ich niedawnej rozmowy.
   -Że jak to kurwa przyjeżdżasz?! – usłyszał zszokowany głos przyjaciela.
   -No, tak po prostu- odparł Sasuke, wzruszając ramionami.
   -Czy ciebie już kompletnie pojebało?! Co to w ogóle za pomysł?!
   -Nie twój zasrany interes. Pomożesz, czy nie?
   -Nie, bo nawet nie wiem co ci się roi w tej gejowskiej głowie. Jeszcze zechcesz mnie wydupczyć.
   -Spierdalaj! Prędzej bym się zastrzelił.
   -Więc gadaj o co chodzi! – głos Naruta stał się poważny.
   -To nie jest rozmowa na telefon – uciął krótko ciemnowłosy. - To jak?
   -Eh! Co ja z tobą mam?! Cholera! Dobra, pomogę. Tylko jak przyjedziesz to wszystko mi wyśpiewasz! Już ja się o to postaram.
   -Będziesz mnie łapał za jaja? Wiedziałem, że jesteś homo!
   -Wal się! Lepiej mi powiedz kiedy zamierzasz przywieźć swoje dupsko.
   -Tylko utwierdzasz mnie w moim przekonaniu. Chyba zainwestuję w pas cnoty.
   -No kurwa mać! Skończ z tym wreszcie pedale i powiedz kiedy przyjeżdżasz.
   -Jutro.
   -Gdzie ci się tak spieszy? No nic. Niech ci będzie.
   -Skończ biadolić! Będę dzwonić. Nara młotku.
   -Nara.
Niechętnie wstał z fotela i wziął walizkę, do której zaczął pakować swoje ciuchy. Nie ma co zwlekać. Jak tylko usłyszał od Naruta, że ten chce się przeprowadzić, narodziła się w nim myśl, aby wyjechać razem z nim. Jednak nie był na tyle zdecydowany i przyjaciel zrobił krok jako pierwszy. Teraz on zamierzał wziąć życie we własne ręce i naprawić to, co do tej pory było mu obojętne. Rzeczy nie miał za wiele, większość niepotrzebnych zamierzał wyrzucić, a resztę oddać. Wziął jedno z pudeł i skierował się do wyjścia. Zamierzał zostawić je przy koszu na zewnątrz. Idąc z kartonem w rękach usłyszał znajomy głos:
   -Saskuke!
W jego kierunku biegła Sakura. Tylko nie to! pomyślał wywracając oczami. Od podstawówki latała za nim jak kot z pęcherzem. Wcale mu to nie schlebiało.
   -Co robisz? – zapytała, przyglądając się mu z zaciekawieniem.
   -Przeprowadzam – odparł zjadliwie, stawiając pudło przy koszu.
   -Będziesz teraz mieszkał na podwórku? Hahaha .
Głupota tej dziewczyny chyba nigdy się nie zmieni. Sasuke popatrzył na nią jak na idiotkę i ruszył w kierunku domu. Nie zamierzał wdawać się z nią w konwersację. Głowę zaprzątała mu tylko jedna myśl, jak Naruto mógł zakochać się w tym czymś?
   -Ach! Znowu mnie ignorujesz. Jesteś taki tajemniczy! Dałbyś spokój, o co chodzi z tą całą przeprowadzką?
   -Nie twój interes - rzekł, nie zaszczycając  różowowłosej spojrzeniem.
   -Zawsze jesteś wobec mnie oschły! Co ci szkodzi powiedzieć? – powiedziała z nadąsaną miną.
   -Cholera! Już nawet spokojnie do przyjaciela wyjechać nie mogę, bo się czepiają! Jesteś naprawdę irytująca .
Po tych sowach Sasuke wszedł do swojego mieszkania i zatrzasną drzwi.

~~~~

Sakura stała wpatrzona w miejsce gdzie niedawno stał ciemnowłosy. Jej mina wyrażała szok i niedowierzanie. Sasuke wyjeżdża. Przeprowadza się, a ona nie wie gdzie. Osoba, którą kochała chciała opuścić Konohę bez niej. Nie, na to nie może pozwolić.  Już ja coś wymyślę! pomyślała, wspominając swoją rozmowę z chłopakiem. Mówił, że wyjeżdża do przyjaciela. Tylko kim był ten przyjaciel? Praktycznie nikt za nim nie przepadał. Jedynie Naruto potrafił się z nim dogadywać. Bingo! Sakura uśmiechnęła się do siebie. Nie myśląc wiele wyjęła telefon i wybrała interesujący ją numer. Nie musiała długo czekać, bo już po drugim sygnale usłyszała znajomy głos:
   -Znowu chcesz zawracać mi dupę, Sasuke pedale?!
   -Cze..cześć Naruto – wyjąkała zielonooka. Nigdy nie lubiła tych jego głupich odzywek. Jednak dobrze trafiła. Jej ukochany kontaktował się z blondynem.
   -Sa..Sakura? – usłyszała zakłopotany głos chłopaka. – Przepraszam, miałem ciężki dzień.
   -Nic nie szkodzi. Dzwonię od tak, zapytać się jak tam przeprowadzka i w ogóle?
   -W porządku. Już prawie skończyłem. Jutro zamierzam trochę pozwiedzać, bo dzisiaj nie było okazji.
   -O to świetnie! – rzekła Sakura.
 Czas wcielić w życie swój plan, pomyślała, odzywając się niepewnie:
   -Naruto? Jak zwie się to miasto, do którego się przeprowadziłeś? Wiesz, jakoś nie byłam w stanie sobie przypomnieć.
   -Yumegakure. Okolica piękna, ale nie wszędzie. Jednak nic nie zastąpi Konohy.
   -To super. Cieszę się, że ci się tam podoba. Dobra, nie będę zawracać ci głowy. Kończ rozpakowywanie i trzymaj się.
   -Cieszę się, że zadzwoniłaś.
   -Nie ma sprawy, to nic takiego. Na razie.
   -Um. Cześć.
Sakura przerwała połączenie, uśmiechając się w duchu. To wszystko jasne. Czas szykować się do wyjazdu.

------------------------------------------------------------
Powoli przybywa bohaterów.
Co planuje Sasuke? Czy nasz blondyn znalazł rywala?
I czy Sakura namiesza w stosunkach Hinaty i Naruta?
Czas pokaże.
Na dziś to tyle. Coraz zabawniej pisze mi się to opowiadanie.

A z weną bywa różnie. Raz jest raz jej nie ma. Gorzej niezdecydowana niż ja xD

wtorek, 10 lutego 2015

ROZDZIAŁ 1


Hinata patrzyła pustym wzrokiem przez okno swojego pokoju. Sama się na to zdecydowałaś. Teraz to miejsce będzie twoją rzeczywistością. Koniec września zbliżał się nieubłaganie, dlatego też dziewczyna musiała podjąć odpowiednie kroki dotyczące przeprowadzki. Wraz z październikiem miała rozpocząć studia, tym samym nowy rozdział w życiu. Postanowiła wyjechać z Konohy po zakończeniu liceum. Nic mnie tu nie trzyma. Chcę spróbować życia na własną rękę w nowym miejscu. Na dodatek znajduje się tam naprawdę dobra uczelnia. Tak właśnie tłumaczyła się rodzicom z podjętej przez siebie decyzji. Nikt nie był w stanie przekonać jej do zmiany zdania. Za tak radykalnym postanowieniem kryło się coś więcej niż tylko dobra uczelnia. Mianowicie chodziło o jej pierwszą nieszczęśliwą miłość. Naruto, bo tak miał na imię, skradł jej serce już w podstawówce <złodziejaszek :3>. Podkochiwała się w nim po kryjomu przez te wszystkie lata. Choć może wcale nie tak dyskretnie, bo zawsze jak go widziała miała wszystko wypisane na twarzy i jej przyjaciele domyślili się o co chodzi. Chyba tylko obiekt westchnień ciemnowłosej nie zdawał sobie z tego sprawy. Przez ciągłe obserwowanie go zorientowała się, że dla Naruto istniała tylko jedna dziewczyna, mianowicie Sakura. Odkryła to już w podstawówce, jednak miała nadzieję, że to tylko zauroczenie i szybko minie. Jak bardzo się myliła! Gdy małymi krokami zbliżał się koniec ich nauki w liceum, Hinata postanowiła, że przed opuszczeniem murów szkoły wyzna blondynowi co do niego czuje. Los jednak chciał inaczej.
Został jeszcze niecały tydzień nauki. Ciemnowłosa wspinała się po schodach ze stertą skserowanych materiałów na następną lekcję. Nagle usłyszała dwa znajome głosy. Mimowolnie zatrzymała się.
   -Naruto? – zaczął niepewnie Sai
   -Hymm o co chodzi Sai?
   -Czy ty nadal kochasz Sakurę pomimo, że …
   -Tak. Wygląda na to, że tak – odparł blondyn nieco smutnym tonem.
To przelało czarę goryczy i Hinata ostatecznie postanowiła się poddać. Właśnie dlatego podjęła tak radykalne kroki, żeby wyjechać z Konohy. Jak najdalej stąd, zostawiając za sobą przeszłość. Jednak nic nie potrafiło uleczyć jej zranionego serca. Czas leczy rany. Czas leczy rany. Powtarzała to non stop pełna nadziei.
Teraz jednak stała w jednym z wielu pokoi akademika i wpatrywała się w przestrzeń za oknem. Z otępienia wyrwał ją głos młodszej siostry.
   -Musisz wtargać jeszcze jedno pudło. Ja mam dość! Po cholerę wybierałaś ostatnie piętro?! Nie masz litość! – rzekła Hanabi z naburmuszoną miną.
   -Oj! Już nie przesadzaj – powiedziała Hinata, po czym poklepała siostrę po głowie i ruszyła w stronę drzwi.
Jesteś tchórzem pomyślała ciemnowłosa. Wielkim TCHÓRZEM.

~~~~

Gdy wreszcie uporała się z przeprowadzką, postanowiła wyjść na spacer. Nie miała ochoty siedzieć samej w czterech ścianach.
Szła zamyślona wpatrując się w chodnik. Nie zauważyła nawet jak niebo przybrało ciemnogranatowy odcień. Silny podmuch wiatru sprowadził Hinatę na ziemię. Objęła swoje ramiona, osłaniając się przed zimnem. Gdzie ja jestem? pomyślała, rozglądając się po okolicy. Ukucie niepokoju nasilało się z każdą chwilą. Miejsce w którym się znalazła nie zachęcało turystycznie. Ciemnowłosa przełknęła ślinę i odwróciwszy się na pięcie ruszyła w przeciwnym kierunku. Szła coraz szybciej rozglądając się dokoła. Chciała jak najszybciej opuścić to miejsce. Pędząc tak przed siebie, nie zauważyła postaci stojącej na jej drodze. Upadła pod wpływem zderzenia.
   -Auć!! Najmocniej przepraszam
   -Dokąd tak pędzisz maleńka?
Na te słowa białooka podniosła wzrok. Stał nad nią mężczyzna pokaźnych rozmiarów. Był od niej nieco starszy i wyglądał przerażająco. Do twarzy miał przyklejony sztuczny uśmiech, a w oczach czaiło się szaleństwo. Wyciągną rękę w stronę Hinaty. Dziewczyna zawahała się, lecz po chwili przyjęła pomoc. Gdy stanęła na własnych nogach poczuła jak kolana się pod nią uginają.
   -Dziękuję – powiedziała słabym głosem, wyrywając rękę z uścisku.
   -Nie ma za co – odparł szczerząc zęby . – Ej! Patrzcie jaką ładną panienkę spotkałem!
Ku przerażeniu dziewczyny zza rogu wyszło jeszcze dwóch mężczyzn, którzy przypominali ofiarę jej nie uwagi.
   -Hoho! Widzę że nieźle sobie pogrywasz Arata. Może byś tak zaprosił zbłąkaną owieczkę do swojego królestwa?
   - Właśnie miałem taki zamiar. Pójdziesz z nami – nie brzmiało to jak pytanie, a raczej rozkaz.
   -Przepraszam, ale naprawdę się śpieszę – odparła ciemnowłosa, próbując wymyślić jakiś plan ucieczki. Niestety nic sensownego nie przychodziło jej do głowy.
   -Nie zabierzemy ci za wiele czasu – powiedział Arata, oblizując przy tym wargi. Nim dziewczyna zdążyła zareagować, mężczyzna objął ją ramieniem, prowadząc w nieznanym kierunku.
Hinata nie myśląc za wiele, ugryzła zbira, który szybko cofną rękę.
   -Pożar!! Pali się!! – krzyknęła natychmiast, po czym puściła się biegiem, próbując uciec z tamtego miejsca jak najdalej.
   -Cholerna suka!! Łapcie ją!
Ciemnowłosej serce stanęło w gardle. Wiedziała, że choćby biegła najszybciej jak się da nie ucieknie przed tą bandą. Była jak bezbronna zwierzyna, na którą polował drapieżnik. W oczach miała łzy, a gardło przeszywał ból. Nogi stawały się coraz cięższe, ale nie ustępowała i biegła dalej.
   -Pali się!! Pożar!
 Miała nadzieję że ktoś, ktokolwiek usłyszy jej rozpaczliwy krzyk i zainteresuje się tą sytuacją. Dostrzegła niewielki blok i postanowiła skręcić tuż za nim. Gdy tylko wybiegła zza niego, uderzyła w coś i o mało znów nie straciłaby równowagi, gdyby ktoś nie złapał jej za rękę. Jestem zgubiona pomyślała, a po policzkach zaczęły spływać łzy. Teraz na pewno mnie złapią!
   -Hi..Hinata?
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy. To nie może być prawda! To nie może dziać się naprawdę. Ten głos tak dobrze przez nią znany.
   -N..Naruto – wyszeptała.
   -Co ty tu… - zaczął, ale ktoś nie pozwolił mu dokończyć.
   -Nareszcie cię znalazłem.
Usłyszawszy ten głos, białooka zaczęła się trząść i rozpłakała na dobre. Przerażenie wzięło górę. Wczepiła się w bluzę Naruto zupełnie jak mały bezbronny kotek. Chłopak popatrzył na nią pełnym zdziwienia wzrokiem po czym skierował wzrok na przybysza. Wszystko stało się jasne. Pieprzony śmieć!! pomyślał blondyn i popatrzył z wściekłością na mężczyznę pomału zbliżającego się w ich kierunku. Naruto delikatnie odczepił od siebie Hinatę po czym wyszeptał jej do ucha:
   -Wszystko będzie dobrze, obiecuję.
Następnie staną między dziewczyną, a napastnikiem.
   -Czego tu szukasz?- powiedział niebieskooki, zaciskając zęby.
   -Mojej zguby – odparł uśmiechając się złośliwie. – Byłbym wdzięczny jakbyś mi ją zwrócił.
   -Odpierdol się!
   -Nie chcesz po dobroci? W taki razie odbiorę siłą!
Nim skończył wypowiadać zdanie, Naruto rzucił się na niego bezbłędnie trafiając go w twarz. Arata zatoczył się, po czym kopną blondyna w żebra. Chłopak wstrzymał oddech i skrzywił się nieznacznie. Nie przestawał jednak atakować przeciwnika. Pod Hinatą ugięły się kolana. Siedziała na chodniku wpatrując się w scenę walki wzrokiem przepełnionym bólem i strachem. Nie bała się już o siebie lecz o niego. Na domiar złego zjawiło się jeszcze dwóch kompanów Araty. Ruszyli żwawym krokiem w stronę walczących.
   -NIEEEEE!!! – krzyknęła w rozpaczy. Zerwała się na nogi chcąc uratować blondyna za wszelką cenę.
Nagle, uszu całej piątki dobiegły zaciekawione głosy zbierających się wokoło ludzi.
   -I gdzie ten pożar?
   -Wyraźnie słyszałem, że się pali!
   -Ktoś krzyczał właśnie tu!
   -Cholera! Zbieramy się stąd chłopaki! – krzyknął Arata i czym prędzej opuścił to miejsce wraz ze swoimi kompanami. Hinacie kamień spadł z serca. Jednak mnie usłyszeli! Szczęście nie trwało długo. Ujrzała niebieskookiego leżącego bezwładnie na chodniku. Czym prędzej podbiegła i uklękła przy jego głowie. Nie mogła zapanować nad łzami, które pomału skapywały na poobijaną twarz chłopaka. Nagle poczuła na policzku delikatny dotyk. Otworzyła oczy i ujrzała uśmiechniętą twarz blondyna.
   -Na..Naruto – wyjąkała między atakami płaczu.
   -Spokojnie Hinata, jestem niezniszczalny

~~~~

Naruto postanowił odprowadzić Hinatę pod akademik. W czasie drogi uważnie się jej przyglądał. Co ona tutaj robi? W tym mieście? Dlaczego się przeprowadziła? Takie myśli zaprzątały głowę blondyna. Miał już zadać, któreś z owych pytań, ale dziewczyna była szybsza.
   -Naruto – zaczęła niepewnie. – C..co robisz w tym mieście? Nie chcę być niegrzeczna, ale ciekawi mnie to.  Jednak jak nie chcesz to nie mów. Nie chcę się narzucać.
   -Nie, w porządku – odparł, mimowolnie zarzucając ręce na kark. – Mój wujek załatwił mi tu prace. Nie zamierzałem kontynuować nauki po ukończeniu szkoły. Co prawda jak na razie będę łapał się każdej możliwej pracy dorywczej, aby zdobyć doświadczenie. Chcę zarobić trochę pieniędzy, a potem kto wie? Może wyjadę gdzieś na wypasione wczasy!
   -Rozumiem – rzekła Hinata, zagłębiając się w myślach. Konoha to mała wioska gdzie każdy wszystkich zna. Ilość miejsc pracy jest minimalna. Nie dziwne, że postanowił wyjechać. Pech chciał, że akurat tutaj. Chociaż, może to wcale nie pech?
   -A ty? Dlaczego postanowiłaś wyjechać? – pytanie niebieskookiego sprowadziło ją na ziemię. Gdy zrozumiała sens słów, na jej twarzy po kolei zaczęły malować się takie odczucia jak zdziwienie, strach, smutek i udawana obojętność. Nie uszło to uwadze blondyna.
   -Chciałam tu studiować. Słyszałam wiele dobrego o tej uczelni.
   -Uczelnia przy naszej wiosce też jest dobra.
   -Um wiem, ale chciałam też się trochę usamodzielnić.
Blondynowi nie umknęła nuta zakłopotania w głosie przyjaciółki. Za tym musiało kryć się coś poważniejszego.  Naruto pogrążony w swoich myślach nie zauważył kiedy dotarli do akademika.
   -Dziękuję za dzisiaj. Za wszystko. I przepraszam – usłyszał cichy głos Hinaty, który wyrwał go z zamyślenia.
Stała kilka kroków przed nim, wpatrując się w niego swoimi niezwykłymi, białymi oczami z lekkim rumieńcem na twarzy, który dodawał jej uroku.
   -Nie ma za co – odparł, uśmiechając się.- Polecam się na przyszłość. I nie musisz przepraszać.
Pokręciła przecząco głową.
   -Muszę. A raczej powinnam. Gdybym nie wałęsała się po jakiś podejrzanych osiedlach nie doszłoby do czegoś takiego.
Raczej gdybyś nie wyglądała tak pociągająco pomyślał, ale powiedział:
   -Oh! Daj spokój. To wina tych cholernych oprychów! Nie zrobiłaś nic złego.
Hinata pokiwała głową. Zapadła krępująca cisza. Oboje wpatrywali się w siebie jakby starali się odczytać myśli drugiej osoby.
   -Może wejdziesz na trochę? –ciemnowłosa przerwała ciszę.  Ledwo to pytanie wyszło z jej ust. Nie chciała go zadawać, ale gdyby tego nie zrobiła wyszłaby na nieuprzejmą. Źle by się z tym czuła.
   -Wiesz, może innym razem. Muszę się jeszcze rozpakować.
   -Um. Rozumiem
   -Dziękuję za zaproszenie.
Mówiąc to obdarzył Hiantę ukochanym przez nią uśmiechem. Serce w niej zamarło, po czym zaczęło bić jak szalone.
   -Będę się już zbierał. Do zobaczenia i uważaj na siebie.
   -Um będę. Do zobaczenia.
Pomachał ciemnowłosej i ruszył w kierunku swojego nowego domu. Przed wyjściem z posesji akademika odwrócił się jeszcze na chwilę i ujrzał jak Hinata znika za drzwiami. Jej przyjazd tutaj na pewno skrywa jakąś tajemnicę. Tylko jaką? Wiem jedno. Nie jest szczęśliwa z przeprowadzki.

~~~~

Gdy tylko Hinata zamknęła za sobą drzwi, osunęła się na podłogę. To jakiś jeden wielki koszmar! Tak bardzo chciałam zostawić przeszłość za sobą! Zostawić go! Przestać go kochać! Jak mam to niby zrobić wiedząc, że on tu jest? Tak blisko… To wszystko przez to, że jesteś takim tchórzem! Życie z ciebie drwi właśnie z tego powodu. Powinnaś wyznać mu wtedy uczucia. I twój koszmar by się skończył… Ciemnowłosa niezdarnie podniosła się z podłogi i podeszła do okna. Spojrzała na otaczający ją krajobraz. W niektórych domach umiejscowionych naprzeciwko akademika wciąż paliły się światła. On tu jest i tego nie zmienisz. Nie przewidziałaś takiej możliwość. Teraz cierp, bo 
jest już za późno, aby cokolwiek wyznać…


----------------------------------------------------------------------
Rozdział 1 to pot i łzy nieprzespanej nocy :D 
Zachciało się Ewelinie pisanie po nocy!
Naruto stał się bardzo spostrzegawczy, a to ciekawe... Może z wiekiem 
trochę zmądrzał?
Hinata obwinia się za wszystko i jeszcze ta Sakura!!
Jestem bezlitosna hlip hlip ;____;
Jak potoczą się losy naszych bohaterów?
DO ZOBACZENIA WKRÓTCE 
PS. Wybaczcie tego złodziejaszka, ale nie mogłam się powstrzymać xD 

Od Autorki :3


Sama nie wierzę, że założyłam tego blogga!! To był taki impuls czy coś <trudno stwierdzić>. Nie, może to dlatego, że dzisiaj w ogóle nie spałam :D I że słuchałam przez całą noc tylko dwóch piosenek. Dobra, mniejsza z tym xD Kocham nad życie tą parę <3 Od pierwszego odcinka Naruto w mojej głowie krążyła jedna myśl "ONA musi być z NIM", "ONA musi być z NIM"!! No więc, twoje zdrowie Kishimoto :3 Fabuła mojego opowiadania znajduje się jak na razie gdzieś głęboko w odmętach mojej chorej wyobraźni. Od razu przepraszam Was za błędy i interpunkcję, ale nie urodziłam się chodzącym słownikiem języka polskiego :D Zresztą nigdy nie byłam z tego dobra xD W szkole wolałam matmę. Dobra, kończę swoje bezsensowne wywody!
Zapraszam do czytania i komentowania :)
Ho Ho Ho